La la... 26.01.2017
Właśnie siedzę w autobusie i za chwilę będę na przystanku. Zamarznę, jeżeli będę musiała iść sama do domu. Niby to tylko 10 minut, ale zima w tym roku dała o sobie znać. Nienawidzę, gdy w drodze do domu muszę iść po nieodśnieżonym chodniku. Wyglądam wtedy jak bym nie potrafiła chodzić... Nie o tym chciałam pisać, wiec wróćmy do tego, że siedzę w autobusie. Lekko się uśmiecham bo ten dzień był naprawdę udany. Mam ferie, więc ze wstawaniem w czwartek o 11 nie ma problemu. Schodzę na dół i jak zawsze nie mogę znaleźć czegoś smacznego na śniadanie. Mam już dość kanapek i tostów. Przejadły mi się. W moim domu nigdy nie brakuje składników na naleśniki, więc jest to najlepsze rozwiązanie na dzisiejszy dzień. Niestety przygotowanie ich jest trochę pracochłonne, ale już po godzinie mogłam rozkoszować się nimi, polanymi syropem klonowym i dżemem malinowym. Pycha. Zjadłam, ubrałam się i pomalowałam. W międzyczasie zadzwoniłam do przyjaciółki. O 14 razem z chłopakiem, u mnie w domu, dokończyliśmy film "Praktykant". Film był świetny, przepełniony pozytywną energią, więc polecam go obejrzeć każdemu. O 15:40 mieliśmy autobus, gdyby nie to, że biegliśmy na pewno byśmy nie zdążyli. Chyba pierwszy raz w życiu nie mogłam, przez chwilę złapać oddechu, ten bieg mnie wymęczył. Muszę popracować nad kondycją, ale samo to, że zdążyliśmy - ah jestem dumna - haha. Teraz coś na co czekałam od pojawienia się premiery, szczególnie wtedy, gdy dowiedziałam się, że gra w nim jedna z moich ulubionych aktorek - Emma Stone. Chodzi oczywiście o musical "La la land". Przyjaciółka trochę mnie wystraszyła, mówiąc, że film był nudny, a podczas ostatniej piosenki czekała tylko jak się skończy, ale nie zmieniło to mojej chęci zobaczenia filmu. Przed kinem razem z Kubą kupiliśmy zapas jedzenia: czekotubki i paluszki sezamowe. Paluszków trochę zostało. Właśnie trzymam je w torebce i nie mogę się doczekać, jak zjem je w domu popijając zieloną herbatą. Pierwsze 15 minut filmu zanudziło mnie, a przez opinie innych myślałam, że będzie już tak do końca. Film jak dla mnie okazał się rewelacyjny. Gra Emmy Stone i Ryana Gosling'a była perfekcyjna. Sam scenariusz trochę zakręcony, ale to właśnie czyni ten film wyjątkowym. I ta muzyka, której słucham teraz na okrągło... Właśnie wracam autobusem i jak już pisałam ten dzień był bardzo udany. A to tylko jeden dzień wyrwany z moich niestety dobiegających końca ferii. A wy jak je spędziliście lub macie zamiar spędzić?
Zdjęcia Madzik, dziękuje!
Koszula - Zara | Spódnica - Bershka | Buty - Vagabond | Płaszcz - Kookai |
27 stycznia 2017
-
9
komentarzy