Green, yummy salad


 Ostatnio mam fazę na przeróżne sałatki, a szczególnie te na bazie szpinaku i ruccoli. Po takim posiłku nie tylko jest się najedzonym, ale także czuje się lekko. Nie tylko smaczna, ale też i zdrowa propozycja na obiad. Lekko słodka, idealna dla wielbicieli warzyw.

Potrzebujesz:  - szpinak
                        - ruccole
                        - połówkę mango
                        - 2 marchewki
                        - małe ziemniaki
                        - zioła prowansalskie 
                        - małe kulki mozzarella
                        - saszetkę sosu francuskiego (winiary)

 Na samym początku obieramy marchewki i ziemniaki. Ziemniaki wstawiamy na 15 minut do gotującej się wody. Marchewki i ziemniaki polane oliwą i posypane ziołami prowansalskimi, lądują do rozgrzanego do 200 stopni piekarnika. Pieczemy je przez około 50 minut. Na talerz wykładamy umyty szpinak z ruccolą. Połówkę mango kroimy w kostkę i dodajemy do bazy naszej sałatki. Dorzucamy kilka kulek mozzarelli i kładziemy upieczone już ziemniaki i marchewki.
Sos jest chyba w tym wszystkim najtrudniejszy haha
Więc, potrzebna nam będzie saszetka do sosu francuskiego winiary, 3 łyżki oliwy i 3 łyżki wody, wszystko co będziecie musieli zrobić jest podane na odwrotnej stronie opakowania.
Smacznego!                    


Życzę Wam smacznego!
 
30 maja 2015 - 21 komentarzy

Weekend

  Hej hej!
 Wracając do soboty, spędziłam czas z przewspaniałą Natalką, z którą nie spotykałam się już od dłuższego czasu. Oczywiście prawie codziennie pisałyśmy ze sobą i relacjonowałyśmy sobie cały dzień wysyłając wiadomości tekstowe, ale jednak nie było to, to samo co spotkanie. Nie ukrywam, że od dwóch tygodni czekałam na to wydarzenie, więc stwierdziłam, że właśnie nim się z wami podzielę. Spodziewałam się lepszej pogody, dokładniej takiej jaka była jeszcze tydzień temu, czyli tej idealnej, było inaczej. Co do ubioru zostałam przy pierwszej koncepcji, chociaż zmarzłam, cieszę się, że nie zmieniłam zdania.
Już od początku wiedziałam gdzie stoi Natalia, nie po wyglądzie ją rozpoznałam (bo co jak co, ale od ostatniego naszego spotkania minęło dobre 5 miesięcy), rozpoznałam ją po przepięknych różach, które specjalnie kupiła na zdjęcia.
 Ogólnie tą 'sesję' uważam na prawdę za udaną. Żałujcie, że nie widzicie zdjęć, które zrobiłam Natalce, bo wyszły cudownie, może jej plany wypalą i nie długo będziecie je oglądać na jej własnym blogu. Ja za ten pomysł trzymam mocno kciuki.
Ogólnie po zdjęciach przyszedł czas na ogrzanie się, zjedzenie czegoś pysznego i co najważniejsze pogadanie. Czas który spędziłam, był wspaniały i tak na pewno nie zdążyłyśmy opowiedzieć sobie o wszystkim, ale to zdążymy nadrobić. Z Natalką mogę pogadać o wszystkim i ze wszystkiego się pośmiać, podsumowując był to więcej niż udany dzień.
 Obyśmy tylko częściej się spotykały!


kombinezon-hooch | buty-H&M | bransoletka-Lilou

25 maja 2015 - 36 komentarzy

Z cytryną . . .


  Mimo iż popołudnia z herbatą pewnie kojarzą Wam się z jesienną pogodą i dniem spędzonym pod kocem, wiosną uwielbiam usiąść i wypić coś dobrego. Od pewnego czasu polubiłam zielone herbaty te zwykłe i z różnymi dodatkami, to mój 'must have' do śniadania, może wy też spróbowałyście już tych smaków co ja i stały się waszymi faworytami.
 Nigdy nie byłam wielbicielką liptona i innych znanych herbacianych firm, jak dla mnie ich smak był bardzo sztuczny, szczególnie wymyślne wersje z babeczkami, ale każdy ma inny smak i w tym temacie nie będę dyskutować. Ja wolę zdecydowanie łagodne herbaty i takie właśnie znajdziecie w tym poście. Żeby nie było nudno, do wyboru mam 4 ulubione napoje, które wybieram zależnie od mojego samopoczucia.

 Podstawową moją ulubioną herbatką zieloną, w której nie ma chyba nic nadzwyczajnego. No może oprócz tego, że znajduję się w różowym pudełku, a co różowe od razu musi znaleźć się w moich rękach.
W Tkmaxx ostatnio był tydzień piknikowy i było w czym wybierać z półki z ziołami, napojami i tak dalej. Jak już napisałam różowy kolor od razu rzucił mi się w oczy i z ciekawością sprawdziłam cenę, która jeszcze bardziej zachęca do zakupu (17zł - 50saszetek). Teraz nie wyobrażam sobie poranka bez kubka tej przepysznej herbaty z plasterkiem cytryny.


 Coś co mogę pić bez przerwy, a dodatkowo moim zdaniem jest dobrym, zdrowym i mało kalorycznym zamiennikiem soków? są to herbaty smakowe. Idealnie łączą się z owocami, a dobranie ich nie jest czymś trudnym. Do herbaty o smaku owoców leśnych, dodaj kilka truskawek i malin, a zobaczysz, że od razu polubisz ten smak. Jeśli chodzi o smaki wybrane przeze mnie, jest to na pewno zielona herbata z aloesem, od której uzależniona jestem ponad rok.
Następne różowe opakowanie? Przy tym zakupie kierowałam się tylko i wyłącznie pudełkiem, które moim zdaniem jest śliczne. Pomyślałam czemu nie, warto spróbować i zobaczyć jak smakuje. Jest ona lekko kwaśna, nie słodka, dokładnie moje smaki, więc polecam każdemu. Uznaję ją także za małą pamiątkę z Malty, bo właśnie tam ją kupiłam.
 

 Macie swoje ulubione smaki herbaty? Jak tak, to piszcie w komentarzach, może mi też posmakują.

15 maja 2015 - 41 komentarzy

Korzystaj z tego co jest teraz czyli . . .

  Hej!
 Zima w tym roku wcale nie była zadowalająca, a wiosenna pogoda nie współgrała z tą kalendarzową wiosną. Prawdziwe wiosenne dni rozpoczęły się dość niedawno. Na targu można już kupić pierwsze Polskie truskawki, a chodzenie do parku sprawia wielką przyjemność, ponieważ na drzewach pojawiły się zielone listki.

  Co ostatnio robiliście?
 Byliście już chociaż raz na rowerze, rolkach albo spacerze? Nie!? Mówisz serio? 
Zdecydowanie powinieneś to zmienić. Dobrze pamiętam te dni, kiedy wakacje dobiegały końca, a my marudziliśmy, że czasu wolnego zostało już tak mało, a z dnia na dzień będzie coraz to chłodniej. W październiku wspominamy czas, kiedy bez problemu zakładało się krótkie spodenki i zwiewne koszulki. Niektórzy zamartwiali się, tworząc sobie wyrzuty sumienia, że źle zorganizowali czas, spędzając pogodne chwile przed telewizorem, zajadając się chipsami. Raczej nie chcemy tego powtórzyć.

Każdy z nas powinien wiedzieć, że wiosna i lato to nie tylko sezonowe owoce i idealna opalenizna, ale także świetny sposób na poprawę humoru i spędzenie dnia aktywnie na świeżym powietrzu. Więc rusz się, wyjdź na świeże powietrze, zrób coś aktywnego i korzystaj z każdego promienia słońca. Naprawdę warto!

Teraz zapraszam was do obejrzenia wczorajszych zdjęć. Mam nadzieję, że wam się spodobają, bo ja jestem z nich bardzo zadowolona.
 
 


sweterek-new look | spodnie-H&M | buty-adidas | bransoletka-missiu

10 maja 2015 - 37 komentarzy

Last month - april - photos from my iphone

   Hello may!
 Uwielbiam czytać i oglądać mix'y zdjęć na blogach. To lekki temat dla każdego, dodatkowo przyjemny. Dzięki temu możemy zobaczyć co bloger\ka robił\a przez ostatni miesiąc.
Jedyne co denerwuje mnie w tym temacie to to, że niektórzy potrafią wstawić miliony zdjęć w jednej sklejce.
Jak to wygląda? trudno powiedzieć. Zdjęcia są urokliwe i interesujące, a może nudne i rozmyte, sam nie wiesz, ponieważ każde z nich jest tak małe, że trudno coś zauważyć. Postanowiłam pokazać Wam moje ulubione zdjęcia, które udało mi się zrobić moją komórką w ostatnim miesiącu i opisać je. Mogę powiedzieć, że kwiecień był dla mnie miesiącem pełnym wrażeń, urodziny, wyjazd do Warszawy, a co najważniejsze tydzień na Malcie.
Mam nadzieję, że wy także lubicie posty tego typu i zainteresują was moje chwile.


 1. A więc zaczynam chronologicznie. 10 kwietnia skończyłam 14 lat, wszystkim już dziękowałam za wspaniałe prezenty, ale nie zaszkodzi raz jeszcze. Wielkie dziękuje! Nadal jestem z nich niezmiernie ucieszona.
 Moje urodziny wypadły w piątek, wiec jak każdy musiałam iść do szkoły. Wy też tak macie, że w dzień swoich urodzin do szkoły przynosicie torbę pełną cukierków, a w trakcie lekcji, rozdajecie każdemu? Ja ten zwyczaj pamiętam już od podstawówki.
Nie przepadam za chodzeniem do kina, wole obejrzeć coś w spokoju, na laptopie, popijając sobie ciepłą herbatę. Trudno by było mi sobie przypomnieć, kiedy ostatnio byłam w kinie, omijając dzień moich urodzin. Muszę przyznać, że film na którym byłam spodobał mi się i chyba zmieniłam moje zdanie, teraz częściej będę odwiedzać to miejsce.
Urodziny są takim dniem w którym niezależnie od okoliczności, jestem szczęśliwa. Nawet najgorsze słowa, nie potrafią zepsuć mi tych chwil.


 2. Pewnie już wiecie, że z okazji urodzin 11 kwietnia, razem z rodzicami pojechałam do Warszawy po prezenty. Sam wyjazd był dla mnie wielkim powodem do radości, bo nie za często mam okazję być w stolicy. Pogoda udała się i z tego co pamiętam był to pierwszy z kwietniowych dni, kiedy bez problemu można było wyjść w krótkim rękawku. Szkoda by było spędzić taki dzień wyłącznie na zakupach, wiec znaleźliśmy czas na spacer, z którego więcej zdjęć możecie zobaczyć tutaj >klik<.


3. Cały tydzień słonecznego wypoczynku, to coś czego brakuje mi najbardziej. Nie ja wcale nie wspominam wakacji, tylko jeden z kwietniowych tygodni, kiedy to miałam okazje odpocząć na Malcie. Już tęsknię za tymi widokami i powróciłabym tam na cały miesiąc lub więcej. Dla tego kto nie wie gdzie wybrać się na wakacje mam propozycję. Problem załatwiony, lecicie na Maltę, pogoda, roślinność, błękitne morze i plaże, zachęcą na pewno nie jedną osobę.

Podobają Wam się posty tego typu? Jak Wy wspominacie kwiecień?
 Chciałam Wam też ogromnie podziękować, za każdy miły komentarz, których ostatnio jest naprawdę sporo. Wczoraj liczba obserwatorów wybiła równo setkę, jestem mega szczęśliwa. Dziękuje!
6 maja 2015 - 31 komentarzy

Wakacje na Malcie

    Hej, hej!
  Moi znajomi i osoby, które obserwują mnie na instagramie już wiedzą, że ostatnie dni spędziłam na pełnej słońca Malcie. Na wycieczce, organizowanej przez naszą szkołę i gimnazjum ze Świdnika, byłam tylko tydzień.

 Cały tydzień, a dla mnie to tylko tydzień? dla niektórych może wydawać się, że czasu jest w sam raz na idealny wypoczynek, ale mi przydałby się jeszcze kolejne siedem dni, bo było idealnie, a czas zleciał niewiarygodnie szybko! Dosłownie wszystko mi się tam podobało i nie ma takiej rzeczy, która zraziłaby mnie do tej wyspy, ostatecznie kolacje u rodziny, które nie należały do najsmaczniejszych, ale ten szczegół można pominąć.


   Latanie samolotem to coś co wywołuje u mnie wielki stres i okropny ból brzucha. Nigdy nie mogłam pojąć jak tak wielka maszyna, unosi się na tysiące kilometrów nad ziemią i nie spada. Lot na Maltę, był moim 3 w życiu, a w przeciągu ostatnich 2 lat jedynym, więc moje obawy wcale nie były mniejsze niż przy pierwszym locie. Siedziałam w samolocie czekając, aż tylko wystartuje i będziemy mogli lecieć bez żadnego problemu, start to moment, którego najbardziej nie lubię, potem jest nawet przyjemnie, a widoki z okna wyglądają nieziemsko.
Po nieprzespanej nocy w autokarze i samolocie, czekał nas cały dzień na nogach. Po zakwaterowaniu u rodziny i godzinie wypoczynku, mieliśmy pierwszą zbiórkę. Już na samym początku wyruszyliśmy na plaże, a wcale nie był to, krótki spacer bo w jedną stronę szło się ponad godzinę. Nie wiem czy możecie sobie wyobrazić jak każdy z nas był zmęczony w drodze powrotnej. Przecież wcale nie spaliśmy, w dodatku niektórzy (a w tym ja) nabawili się niezłych odcisków, wszystko przez klapki, które nie były najlepszym wyborem, ale kto by się spodziewał tak długiego spaceru.
Pogoda dopisywała nam już pierwszego dnia, słońce ani razu nie schowało się za chmurę, a przelotny deszcz pojawił się dopiero ostatniego dnia.


 Niedziela - czyli drugi dzień, przepełniony wrażeniami. W planie była podróż dwupiętrowym autokarem bez dachu, po całej Malcie i Gozo, czyli malutkiej wyspie do niej należącej. Przejechanie przez całą wyspę tak na oko zajmuje około 2 godzin, trudno się dziwić jeśli Malta jest prawie dwa razy mniejsza od Warszawy. Widoki z góry autokaru były cudowne, chociaż wielkim minusem tego pojazdu był wiatr, do tej pory żałuję, że nie wzięłam czegoś cieplejszego do narzucenia.


 Celem wyjazdu było szlifowanie języka angielskiego. Czy czegoś się nauczyłam? Nie za bardzo... z rodziną nie miałam za wiele tematów, więc nie było o czym rozmawiać. Lekcje które mieliśmy od poniedziałku do piątku, trwały codziennie od godziny 9 do 12.30. W większości były one powtórką z ostatnich lat, niż możliwością nauczenia się czegoś nowego. Co ciekawe do szkoły każdego poranka płynęliśmy promem, zajmowało nam to około 5 minut, czyli zdecydowanie mniej niż mielibyśmy jechać autobusem.


 Po lekcjach zawsze mieliśmy około godziny czasu wolnego, potem czekało nas zwiedzanie, wyjście na plażę lub zakupy w galeriach. Chyba nie pamiętam chwili, w której ogarnęłaby mnie nuda, czas spędzony w gronie wspaniałych osób zawsze był pełen zabawy i radości. Szkoda było mi żegnać się z Maltą i myśleć o tym, że już tylko jeden dzień i trzeba będzie powrócić do szkoły.

 Z początku sama nie wiedziałam, jak zabrać się za napisanie tego postu, czy rozdzielić go na dwie części z powodu ilości zdjęć. Jednak postanowiłam wszytko ująć w jednym poście. Mam nadzieję, że zdjęcia i krótki opis przybliżyły wam moje kwietniowe wakacje.

Wszystkie zdjęcia są robione komórką :)
2 maja 2015 - 39 komentarzy
Copyright © 2009–2017 Joanna Szwed
Template: Wojtokuba.pl